wtorek, 5 lutego 2013

Zrobieni w balona II

Zrobieni w balona II. Już drugi raz będziemy wykonywać zabawkę z balonika:) Dobre zajęcie na popołudnie z dziećmi. Gdy znów usłyszysz "pobaw się ze mną", sięgnij po ten pomysł ;) Dość prosta zabawka do wykonania samemu w domu. Pomocy ze strony dorosłego, oczywiście się przyda, a może raczej odrobina wskazówek, bo będziemy używać mąki, a wiadomo mąka jest bardzo lotna, a nie chcemy przypominać białych bałwanów.
Zrobimy taką maskotkę - dziwnie to zabrzmi - do ściskania. Do ściskania i miętoszenia nawet :), bo to zabawka antystresowa, ale oczywiście bawić się  nią będzie można także w chwilach kiedy od stresu dzielą nas lata świetlne. Kiedyś ją widziałam, w szufladzie z zabawkami u takiej małej, sympatycznej Ani i nawet nie pomyślałam, że tak łatwo ją zrobić. Gdy jednak zaczęłam rozszyfrowywać co i jak, okazało się, że to... pikuś. I takie właśnie imię proponuje dla tej zabaweczki - Pikuś :) A na zdjęciu dwa Pikusie... zwielokrotnione.


Zabieramy się do pracy, wiele przyborów nam nie trzeba. Składniki to: lejek (można zrobić z papieru), łyżka, mąka (wydaje mi się, że kasza manna też może być, ale ja nie próbowałam), plastikowa butelka(miękka), nici lub wełna, mazak do pisania po płytach CD i baloniki:)


Naszą pracę zaczynamy od wsypania mąki do butelki (nr1). Tak, dlatego były nam potrzebne łyżka i lejek;) Mąka w ilości ok 4 potwornie czubatych łyżek, mamy już w butelce, to teraz dmuchamy balonika (nr2), nie "na maxa" ale sporo. Nadszedł czas na coś bardziej skomplikowanego, ale jeszcze nie najbardziej skomplikowanego. Ostrożnie by jak najmniej powietrza nam uciekło nakładamy koniec balonika na szyjkę butelki. Obrazek nr 3 pokazuje, że trzema palcami trzymamy niżej balonik  blokując wylot i powietrze nie ucieka nam gwałtownie. Wynikiem tych działań jest to dziwne kuriozum z obrazka numer 4 :) Odwracamy butelką do góry i mąka się przesypuje(nr 5). Do nienapompowanego balonika nie ma jak nasypać mąki, a gdy go napompujemy a nie "zakorkujemy" butelką powietrze nam uleci. Stąd ta cała konstrukcja. Pozostało nam zdjąć balonik z butelki i UWAGA, UWAGA, UWAGA! Teraz zaczyna się impreza! Trzymamy cały czas mocno  balonik w tym miejscu, w którym zaczyna się jego szyjka! Na obrazku nr 6 jest to miejsce zaznaczone czerwonym kolorem. Ja tam nie trzymałam i później troszkę żałowałam bo mąka dostała mi się do szyjki, a tego nie chcemy. Ale oczywiście mąka w szyjce nie  jest największym problemem, można ją wysypać. Większy problem to mączna chmura, która wyfrunie z balonika gdy puścimy i nie będziemy kontrolować wypuszczania powietrza:) Powolutku pozwalamy by powietrze uleciało z balonika, nie śpieszymy się, bo może nas to sporo sprzątania kosztować. Bez obaw to tylko tak źle brzmi ;) Bo ogólnie zabawa jest fajna, a i śmiechu jest sporo. Zwłaszcza gdy balonik "wypluje mąkę", a czeka to 90% bawiących się. Staramy się calutkie powietrze usunąć, a gdy to zrobimy, zawiązujemy balonik, tak ciasno na ile nam mąka pozwoli. Połowa roboty za nami. Teraz bez większych wystrzałów ozdobimy nasz balonik antystresowy.


Włosy Pikusiom robimy z wełny, a jak nie ma wełny to z nici, kolor dowolny. Nawlekamy wełnę na szeroko rozstawione palce (nr 1). Ile raz? Ile chcemy, ilość w tym przypadku określa gęstość włosów, więc może nie szalejmy, chyba, że chcemy afro:) Zdejmujemy z palców i po środku związujemy tą sama nicią. (nr 2 i 3). Czarnym kolorem na obrazku zaznaczyłam tę nić, którą związałam włosy i to co się z nią będzie później działo. Tą nicią, a właściwie dwoma jej końcami, przywiązujemy włosy do balonika, supełek robimy pod węzełkiem baloniku. By mieć pewność, że włosy będą się dobrze trzymały, możemy jeden z końców wspominanej nici złączyć z szyjką balonu i wywiązać dodatkowy, wspólny supeł. A! Jeszcze jedno, jak zauważycie włosy znajdują się po jednej stronie końcówki balonika, można dowiązać jeszcze jeden bliźniaczy pukiel od drugiej, gołej strony, tak chyba będzie ładniej. Przycinamy włoski, może wystarczy rozciąć wełnę, a może wymyślicie jakieś oryginalne uczesanie... Ostatnie nasze słowo to malowanie buzi, do tego potrzebny będzie mazak, który wysycha na takich nieprzychylnych podłożach jak guma. Zwykły będzie się rozmazywał po wieki, a i taki do pisania po płytach CD musi długo schnąć, więc uważajcie przez jakiś czas przy zabawie.


Ja już swojego Pikusia wyściskałam teraz Wasza kolej :)



p.s. dodam jeszcze, że maskotka z balonika, z którego uda nam sie więcej powietrza wycisnąć  będzie bardziej plastyczna, czyli będzie można łatwiej nadawać różne kształty buzi i w takiej formie jaką nadamy buźka pozostanie. Tam gdzie powietrza zostanie więcej Pikuś będzie bardziej sprężysty, czyli będzie raczej powracał do pierwotnego jajowatego kształtu.  Widać to na zdjęciu na samej górze wpisu. Ten przystojniak z niebieskimi włosami jest zupełnie wyciśnięty;) A ta landryna obok -  mniej, nie daje się tak urabiać jak on, ale za to fajniej się ją ściska...

zrobieni w balona I


Jeśli opis nie wyjaśnia wszystkiego pytaj śmiało w komentarzach, ja odpowiem:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz